Ponad 2 lata temu kupiłem świetny rower
Idealne, doskonale wyposażone trekkingowe cacko
Obecnie na liczniku jest zawrotna liczba przebytych kilometrów
W sumie wskazuje ich aż 56
Zawodowiec ze mnie
Szukaj
Ponad 2 lata temu kupiłem świetny rower
Idealne, doskonale wyposażone trekkingowe cacko
Obecnie na liczniku jest zawrotna liczba przebytych kilometrów
W sumie wskazuje ich aż 56
Zawodowiec ze mnie
SPAM nadal rządzi! Do spółki z Homerem… i Skiperem
ja jeżdżę od dziecka z zamiłowania do rowerów przekazanego mi przez mojego dziadka ;P ale tak "poważniej" to jakieś 3-4 lata. głównie tereny leśne, polne... naprawdę mam gdzie jeździć
zazwyczaj gdy tylko robi się cieplej(w tym roku zaczęłam pod koniec lutego) 2-3 razy w tygodniu robię po jakieś 30-40 km, zależnie od ilości wolnego czasu (bo jestem dopiero w średniej), a w weekendy gdy pogoda dopisze to coś dłuższego. zawsze z aparatem w plecaku niestety teraz weekendowe wyprawy odpadają ze względu na podjętą pracę. no, coś za coś ;/
Witam!
Kiedyś głównie MTB, ale turystycznie, na jesień 2008 r. poskładałem trekinga i góral poszedł na hak, ale w tym roku już zamierzam odwiesić i śmigać w góry, zarówno asfaltowo jak i terenowo. Do tego mam jeszcze trzeci rower, mieszczucha na codzień do miasta. Obecnie w stanie naprawy, ale to stan przejściowy.
Kiedyś jak rozkwitała moja pasja MTB, sakwiarstwa się wystrzegałem i wręcz brzydziłem, ale jak pisałem powyżej, po poskładaniu trekinga coś przeskoczyło (do wszystkiego trzeba dorosnąć) i nawet w zeszłe wakacje się mała wyprawa trafiła (Drezno - Praga). W poskładanie trekinga włożyłem oprócz grosiwa rzecz jasna, także ponad 10 lat doświadczenia w użytkowaniu rowerów. Złożenie co prawda zleciłem zaufanemu mechanikowi, ale to głównie z braku czasu. Górala w zasadzie sam poskładałem.
Jako rasowy inżynier, lubię dobrze działające mechanizmy i oprócz jeżdżenia, śrubkarstwo mnie także wciąga, choć obecnie wole jednak jeździć i śrubkarstwo tylko doraźnie.
Dystanse w zasadzie dowolnie, zdarzało się i 100 km w terenie w Alpach, a na jesień zeszłego roku, po asfaltowych 140 km, była chęć i możliwości na kolejne, ale mnie się mapa skończyła, a GPSowi, to ja tak do końca nie ufam.
jak kupilem swoj rower to mialem darmowy przeglad po miesiacu lub po przejechaniu 1000km jak przyprowadzilem rower na serwis to gosnie nie mogli sie nadziwic...3200km na liczniku. rozlozyli rower na czynniki pierwsze zeby sprawdzic czy wszystkie lozyska sa sprawne...nic im nie bylo. lancuch tez sie nie wyciagnal chociaz zalecana jest jego wymiana co 3000km po pierwszym sezonie licznik wskazywal 26000km lancuch wymienilem dopiero po 45000 bo pekl sie bratu jak jezdzil z mama juz nie dal rady ale raz w tygodniu spedzalem nad czyszczeniem prawie caly poranek (zaczynalem o 9 w sobote, konczylem ok 12 w poludnie) pozniej szybki obiad i trasa
Widzę pięknie jest!
Co do początków/powrotów to faktycznie jest ciężko. Ale po 2-3 tygodniach już widać postępy.
Moja przerwa zaczęła się w sumie po wypadku na rowerze. Trochę przeceniłem umiejętności, trochę zabrakło mi szczęścia. Ogólnie zdrapywano mnie z asfaltu i na sygnale zawieziono do szpitala, gdzie pozszywali mi facjatę i oderwali od pleców wtopioną podczas hamowania na plerach kurtkę. Do dziasiaj za cholerę nic nie pamiętam z samego wypadku.
Potem latka leciały, kilogramy też leciały, aż przyszedł moment kiedy powiedziałem sobie dość. No i zaczął się powrót. Po roku treningu jest już dobrze. 38 kg mniej, kondycha całkiem spoko, jak na palacza ( ).
Jeżdżę na prawie seryjnym Giancie NRS 3. Całkiem spoko jak na moje potrzeby.
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
jak byłem młodszy to śmigałem rowerem po karkonoszach i górach izerskich, świetne trasy, choć po stronie czeskiej lepsze. niestety ukradziono mi kolejno 2 rowery, więc potem nie było już sensu kusić losu. teraz czekam aż nabędę autko, by zaraz potem dokupić amatorskiego mtb. jako ciekawostkę dodam, że mój kuzyn jako pierwszy Polak startował w najtrudniejszym rajdzie mtb na świecie - crocodile trophy w australii. 2 lata temu zajął tam bodajże 40 miejsce, na prawie setkę zawodników, a nie miał zaplecza technicznego. dla porównania czołówkę stanowili praktycznie sami Czesi
Ojjoj... Wiem jak to jest... Też mnie kiedyś zeskrobywali i na kogutach wieźli. W Szczyrku to było. Więcej szczęścia niż rozumu miałem... Gdybym poleciał dosłownie kilka centymetrów dalej, a lot i tak był imponujący, albo gdybym nieco inaczej trafił w turlający się z naprzeciwka samochód, dzisiaj bym się na wózeczku kulgał albo i za warzywko robił... Na szczęście skończyło się na mega poobijaniu, i krwiaku wielkości pięści na pewnej tylnej części ciała. Ale max speed na liczniku w okolicach 7 dych było.
najwieksza predkosc jaka rozwinalem na rowerze bylo to cos w granicach 75km/h jechalem ze Strebskiego Plesa do Tatrzanskiej Lomnicy. rower mialem obladowany sakwami i moze te kilkadziesiat kilo wiecej dalo mi te predkosc...po autostradzie (jak jeszcze byla w budowie) obwodnicy Poznania smigalem z kumplem i tam udalo mi sie moim rowerkiem na prostej wykrecic 55km/h ach ta mlodosc
Tak trochę OT, ale wątek o rowerach -poniekąd, to zapytam
Muszę kupić jakąś oponę (26") na tył do roweru dla syna.
Niestety ostatnie jakie kupowałem, to totalna porażka,
bieżnik traciły po 3-4 tygodniach, w miarę normalnej jazdy w mieście.
Sklepu rowerowego z jakimś sensownym sprzedawcą,
(tudzież wyboru opon) u mnie w mieście nie ma.
Liczę się z kosztem 50-100zł.
Szukałem trochę info w necie, ale bardziej mi te wiadomości zamotały obraz,
jak pomogły.
... N17-55/2.8 ...
Skontaktuj się z nami