Close

Strona 3844 z 3857 PierwszyPierwszy ... 28443344374437943834384238433844384538463854 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 38 431 do 38 440 z 38564
  1. #38431

    Domyślnie

    Znaczy presja była, żeby do transportu dojechać.
    Pozdrawiam!
    Tomasz Zych
    tomzych.com
    analogowiortodoksi.pl

  2. #38432

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez crusiek Zobacz posta
    Ja dzisiaj zrobiłem eksperymentalny wypad z rodzinką. Eksperyment polegał na tym, że najpierw rower wrzuciłem na dach auta, pojechałem do Świbna
    Świbno pamiętam. Tam pierwszy raz byłem z rowerem na promie, którego dowódca mienił się Kapitanem Żeglugi Porzecznej.
    To było zaraz po "chrzcinach" roweru w Bałtyku w Skowronkach i wcześniej bodaj 6-dniowej trasie z południa PL. Ech, dobre czasy...

  3. #38433

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez zdyboo Zobacz posta
    Znaczy presja była, żeby do transportu dojechać.
    Była, ale najbardziej fajnie, że nie trzeba byo robić pętelki spoowrotem.
    tzn.... kto nie zrobił, ten nie zrobił... ja tą trasę 2x obleciałem

    Cytat Zamieszczone przez Ligo Zobacz posta
    Świbno pamiętam. Tam pierwszy raz byłem z rowerem na promie, którego dowódca mienił się Kapitanem Żeglugi Porzecznej.
    To było zaraz po "chrzcinach" roweru w Bałtyku w Skowronkach i wcześniej bodaj 6-dniowej trasie z południa PL. Ech, dobre czasy...
    Kapitan Żeglugi Porzecznej - tej wersji jeszcze nie znałem
    • ZABAWA W RAWKI WEŹ UDZIAŁ!
    • D7500 + S10-20 F/3,5 + S18-35 F/1.8 + S17-50 + N50 1.8 G + N55-300 + Sg8 F/3.5 csII + PORST MC 135 + Meike tube set || Cokin P / Marumi magnetic || FotoPro x4i || Stroboss 36N, 60N, X2, X rec
    • RX100 III
    • Flickr Pstryk || strava || yt

  4. #38434

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez crusiek Zobacz posta
    ...Ja dzisiaj zrobiłem eksperymentalny wypad z rodzinką...
    Perwersyjnie, ale za to rodzinnie!
    "...Kto zagląda pod powierzchnię, czyni to na własną odpowiedzialność..."
    http://commons.wikimedia.org/wiki/Windmill
    Pstrykoaparat + obiektywy + okulary korekcyjne -10.5 dioptrii.
    "Don Kichote to zły człowiek był..."

  5. #38435

    Domyślnie

    Jak już wypatrzyłem, że mam spod domu ciapong do Głogowa, to zaplanowałem sobie trasę Wrocław - Głogów, w okolicach Brzegu Dolnego łapię Odrę i wzdłuż jej brzegów, po obu stronach wyznaczono Szlak Odry. Planowałem to zrobić w majówkę, ale uznałem, że pierw pojadę do Głogowa i pokręcę na granicy województw lubuskiego i dolnośląskiego.

    W Głogowie byłem po siódmej i szybko wyjechałem z miasta. Dworzec kolejowy jest położony na północy miasta, a ja jechałem na zachód, lewobrzeżnym Szlakiem Odry, prawobrzeżny, zaczyna się kawałek za miastem i z mapy wynika, że niekoniecznie można się łatwo dostać do jego początku. Szlak Odry z Głogowa prowadzi DW292, ale biorąc pod uwagę świąteczny dzień ruch na szosie był symboliczny. W Czernej pętelka schodzi na chwilę nad Odrę. Wyciągnąłem aparat, robię zdjęcie, a na ekranie widzę pulsujące "NO CARD". Została w kompie po zgrywaniu zdjęć z soboty. Na szczęście miałem zapasową.
    Na polderze nieco się pogubiłem i na wał wjechałem kawałek dalej niż to zaplanowali sobie twórcy szlaku.
    Dopiero w Bytomiu Odrzańskim opuściłem drogę wojewódzką, choć znacznie później niż to było planowane. Szlak na wjeździe do miasta prowadzi przez teren prywatny z zakazem wjazdu i choć było to do przejścia, to nie chciałem ryzykować, że po drugiej stronie trafię na całkiem zamkniętą drogę.
    Do Nowej Soli dotarłem już szlakami w lesie i po polach. Pojawiły się piaski w których ciężko się jechało, ale chyba tylko dwa razy musiałem zsiąść i kilka metrów poprowadzić rower. Przedarłem się przez remonty w mieście i na jego obrzeżach wjechałem na szlak "Kolej na rower". Trasa po dawnej linii wąskotorowej. No i to jest jest RiGCz. Twardo równo i w ciekawej okolicy. Trochę to przypomina szlaki w okolicach Milicza. Bezkolizyjny przejazd nad DW315, choć na wiadukt prowadzi solidny podjazd, ale krótki, dlatego solidny. Pukty odpoczynku przy dawnych budynkach stacyjnych. W Kożuchowie to nawet wygląda jakby miało jakieś gastro być przy szlaku. Trasa się niestety urywa przy granicy z Gminą Żagań. Jednak wcześniej jest odbicie na Szprotawę, ale trasa "Via Sprotavia" jest jeszcze częściowo w remoncie. Trasa jest betonowa, wygląda na nową, ale miejscami beton jest popękany. Ja tę trasę wypatrzyłem dopiero w Ścieborzycach, gdzie krzyżuje się z szosą. Na odcinku od tej miejscowości do Szprotawy jest sporo miejsc, gdzie beton jest wycięty, nie wszystkie są oznaczone i jedną taką przerwę się prawie władowałem, popatrzyłem na licznik i w ostatniej chwili zauważyłem, że przede mną kilkunastocentymetrowy uskok.

    W Szprotawie na rynku zjadłem lody i pojechałem na CPR wzdłuż DK12. Wjazd jest przy parkingu leśnym i żeby do CPR dojechać rowerem, trzeba przejechać prawie dwa kilometry po krajówce, bez pobocza. Pierwszego maja ruch był znikomy, ale w normalny dzień może być inaczej. Zaczęły się zmagania z wiatrem. Droga niby przez las, ale pas drogowy na tyle szeroki, że drzewa niespecjalnie chroniły. Dojechałem tak do Piotrowic, gdzie CPR się kończy, a zaczyna Przemkowski Park Krajobrazowy. Po PPK już jeździłem i można trafić na piasek. Przy planowaniu wybrałem szlaki rowerowe, z krótkim tylko łącznikiem pożarówką. Z tego wszystkiego pożarówka okazała się być szutrem premium, reszta to piaski. Gdzieniegdzie płytkie i dało się tym jechać, gdzie indziej głębokie. Co prawda tylko kilka razy musiałem po kilka(naście) metrów prowadzić rower, ale ogólne tempo przejazdu spadło. Choć przynajmniej wiatr nie przeszkadzał.

    Przed Chocianowem wyjechałem z lasu i było jasne, że na ciapong powrotny po 14 nie zdążę. Następny był po 16 zatem nie było pośpiechu. Cały, ponad dwudziestokilometrowy odcinek między Chocianowem i Chojnicami to walka z wiatrem, który oprócz dosyć dużej siły miewał porywy, kładące na ziemię. Dosyć dojechany zameldowałem się w Chojnowie, na niecałą godzinę przed ciapongiem. Na szczęście zaraz na wjeździe wypatrzyłem stację benzynową, gdzie kupiłem Pepsi i wodę. W komórce sprawdziłem czy nie ma w pobliżu jakiejś restauracji, była. Pojechałem sprawdzić czy otwarta. Myślałem, że nie, bo w ogródku krzesła na stołach stały, w środku jednak było czynne. Umyłem się, zjadłem i wypiłem. Pojechałem na dworzec i pierwszy bidon wypiłem czekając na pociąg, drugi niemal w całości wypiłem w pociągu, podczas godzinnego powrotu, ale w domu w ogóle już nie chciało mi się pić.

    Stwierdziłem, że chyba sobie odpuszczę tę jazdę do Głogowa, bo rozpieszczony niemieckimi i czeskimi szlakami rowerowymi nie mam ochoty ścierać się z polskim wyznaczeniem szlaku. Poza tym co za płasko to niezdrowo.

    Trasa:
    https://www.strava.com/activities/11308519063

    Fotosy:
    DSC08113.jpg
    Pierwszy kontakt z Odrą.

    DSC08120.jpg
    Selfik na bytomskim rynku.

    DSC08124.jpg
    Tak bardzo nieposprzątane, że nawet znaki stawiają na tę okoliczność.

    DSC08126.jpg
    Sądząc po śladach, trochę za szeroki ten mostek zrobili.

    DSC08132.jpg
    Most podnoszony w Nowej Soli.

    DSC08141.jpg
    Kolej na rower.

    DSC08143.jpg
    Dwugłowe zebry.

    DSC08145.jpg
    Dobrze, że jest znak.

    DSC08151.jpg
    Punkt odpoczynku i naprawy przy Via Sprotavia.

    DSC08154.jpg
    Przerwy w drodze, te oznaczone.

    DSC08167.jpg
    Przemkowski Park Krajobrazowy.
    Pozdrawiam!
    Tomasz Zych
    tomzych.com
    analogowiortodoksi.pl

  6. #38436

    Domyślnie

    Tomek, zacnie posmigales, nóżka trochę popracowała.

    Ja dzisiaj ciuteczek bardziej ambitnie, ale teraz mam przerwę, bo tuż nad głową uformowała się konkretną komórka burzowa, znalazłem więc wiatę i siedzę sobie podziwiając świat xD
    Fck, poprawka, grad i to duzy
    Ostatnio edytowane przez crusiek ; 04-05-2024 o 16:37
    • ZABAWA W RAWKI WEŹ UDZIAŁ!
    • D7500 + S10-20 F/3,5 + S18-35 F/1.8 + S17-50 + N50 1.8 G + N55-300 + Sg8 F/3.5 csII + PORST MC 135 + Meike tube set || Cokin P / Marumi magnetic || FotoPro x4i || Stroboss 36N, 60N, X2, X rec
    • RX100 III
    • Flickr Pstryk || strava || yt

  7. #38437

    Domyślnie

    Oby szybko przeszło.
    Pozdrawiam!
    Tomasz Zych
    tomzych.com
    analogowiortodoksi.pl

  8. #38438
    Oszczędny w słowach Awatar kipcior
    Dołączył
    05 2010
    Miasto
    Bielsko-Biała
    Posty
    214

    Domyślnie

    Ładny dystans. Mnie się ciągle przyjemność z jazdy kończy najpóźniej na 70km. A potem to już się tylko mogę toczyć, bo sił brakuje.
    D610, Nikkor 50 f1.4 G, Nikkor 24-70 f2.8, Sigma 20 f1.4, Sigma C 100-400.

  9. #38439

    Domyślnie

    Jak pisałem wcześniej, nie chciałem już jechać do Głogowa, zatem kombinowałem gdzie pojechać. Może Forst i kolejna trasa do Zgorzelca, ma najmniej padać, ale będzie pod wiatr i to całość. Lepiej nie. Może zatem jakieś Czechy i wyrysowałem sobie trasę z Letohradu do Kłodzka. Już kiedyś jechałem w taki sposób, ale że w Czechach w opór cyklotras to sobie wyznaczyłem całkiem inaczej, jedynie od granicy miało być jak już jechałem, ale przez Góry Bystrzyckie, zatem spoko.
    Do Letohradu miałem się przesiąść w Lichkovie, czyli na końcu relacji ciapongu z Wrocławia. Pociągi są skomunikowane zatem przesiadka jest szybka, już kiedyś się tak przesiadałem.

    Na główny dotarłem ciapongiem z osiedlowej stacji. W kotlinę pociąg odjeżdża zwykle z tego samego peronu o 6:11, ale patrzę, w peronach stoi do Lubina o 6:25. Schodzę do tablicy i jednak ma jechać z 4 peronu o 6:11, a ten do Lubina też, ale o 6:25 i jeszcze o 6:11 do Zgorzelca. Teoretycznie do zrobienia, bo Lubin i Lichkov to dwa przeciwne kierunki, ale jeszcze nie widziałem takiej kombinacji. PKP się wycofało wiele lat temu z pomysłu podstawiania dwóch składów w różnych kierunkach na jeden tor, żeby się ludzie nie mylili. Dopiero ze trzy minuty przed odjazdem podają komunikat, że ciapong do Lichkova opóźniony o 15 minut, że przepraszają i że opóźnienie może ulec zmianie, jak wyświetlili na tablicy peronowej to faktycznie uległo zmianie i pojawiło się 25 minut. Skład był podstawiony, bo przyjechał pusty, ale zachodu, a nie ze wschodu gdzie mają miejsca odstawcze. Dziwne. Pomyślałem, że Czesi pewnie tyle nie będą czekać. Pogadałem jeszcze z kierpociem i za Bystrzycą Kłodzką dowiedziałem się, że czekają max 10 minut. My nadrobiliśmy jakieś 4 minuty i byliśmy spóźnieni 19 minut, na przesiadkę rozkładowo jest kilka minut, zatem brakło też kilku minut. Wobec czego nie ryzykowałem, bo z Lichkova mam chyba tylko jedną trasę na Masyw Śnieżnika, a wobec zapowiadanych deszczy, a nawet burz nie chciałem się pchać w tak wysokie góry.

    Już w pociągu z portfolio tras wybrałem sobie pogórze Orlickich hor, co prawda ślad był wyrysowany do granicy od Domaszkowa, ale tam jest paskudna droga, zatem z Międzylesia, znowu, tradycyjnie, znam to na pamięć. Najpierw 3,5 km ostrego podjazdu dochodzącego do 18%, reszta to w zasadzie zjazd. Akurat, żeby się rozgrzać, bo duszno nie było, a ja tylko w koszulce rowerowej i rękawkach. Początek zatem w zasadzie taki sam jak tydzień wcześniej gdy robiłem Pastviny. Jednak potem skręciłem w drugą stronę i zącząłem jechać wzdłuż gór. Pogoda była taka, że mogło zacząć padać w dowolnym momencie, ale nie zaczynało. Trasa jednak miała być po twardym to deszcz tak bardzo by nie przeszkadzał. Zwłaszcza, że z błotników miałem tylko Ass Savera pod siodło, bo zawsze go mam w torbie pod ramą.

    Jakieś pojedyncze krople spadły na podjeździe pod Ricky v Oh, ale zauważyłem tylko dlatego, że pojawiły się na ekranie Garmina. Na podjeździe pod zbocza Velkej Destny mija mnie ekipa na motocyklach z łódzkiego. Połowa samochodów w Czechach na mojej trasie ma polskie blachy. Widać, że mamy wolne. Na przełęczy pod Velką Destną zatrzymałem sie na batona i Pepsi, bo budka z piwem zamknięta. Wiedziałem jednak, że na dole w miejscowości Destna v Oh będzie otwarty lokal, no w każdym razie spodziewałem się, że będzie. Był, spotkałem zresztą tam ekipę na moto co mnie minęła. Początkowo nie przyznawałem się do tego, że jestem Polakiem, ale jak zaczęli komentować, że mogłem wyłączyć lampki na postoju, to się odezwałem, że nie wyłączam, bo zapominam potem włączać, co akurat jest prawdą. Lody zostały przełamane. Ja ruszyłem w drogę, oni się zbierali, jeszcze mnie chcieli poczęstować batonem, ale skończyło się na życzeniach powodzenia. Minęliśmy się jeszcze dwa razy, za każdym razem pozdrawiając. Chyba się nieco pogubili, bo pierwszy raz minęli mnie tuż przed odbiciem na Olesnice v Oh, gdzie skręciłem ja, a oni pjoechali na Dobruskę, ale za chwilę mnie minęli znowu. Na moto takie pomyłki to tylko strata wachy, na rowerze może to jednak kosztować więcej wysiłku, zatem trzeba lepiej ogarniać nawigację.

    W Olesnice zjechałem do Pivovaru Agent, po czeskiego krafta. Mieli trzy warki, zatem wziąłem pilznera i siedziałem na dworze, co chwilę pojdeżdżał jakiś samochód z Polski i wynosili półtora litra piwa w pecie, lanego prosto z beczki. Majówka.
    Rozpogodziło się i zaczęło grzać, zdjąłem rękawki, obejrzałem trasę i wyszło, że jakbym dalej jechał po śladzie, to zrobię ten nielubiany podjazd pod Kulin. Szukałem jeszcze trasy, gdzie za Kudową robie ostry podjazd i potem jadę przez Góry Stołowe, ale nie znalazłem. Zatem pomyślałem, że wrócę się i granicę przekroczę pieszym przejściem kawałek przed Zieleńcem. Tuż przed granicą jest jeszcze jedna czeska chata, gdzie wypiję Kofolę. Chata była, Kofola nie. Miałem najechane 60/1,5 km, była 13:00 zatem może bym coś zjadł. W menu nie ma sera, ale zapytać nie zaszkodzi i jednak był. Siadłem na zewnątrz na słoneczku i brzozowym czy sosnowym pyle. Dwa inne stoły zajęte. Sami Polacy. Jak podjeżdżałem do chaty to widziałem samochód na wilekopolskich blachach z dwiema szosówkami na dachu. Długo nie minęło, jak zaczęliśmy gadać o okolicy i rowerach. Dwie rodziny z Kalisza spały w tej chacie. Sprzedałem im namiar na Pivovar Agent i trochę namiarów na trasy.

    Zjadłem, wypiłem i pożegnałem się, pojechałem jeszcze kawałek na granicę i wbiłem na Autostradę Sudecką. Ruch nie był duży. Wg śladu miałem zaraz zjechać z szosy w Główny Szlak Sudecki, ale mi się przypomniało mi się, że ten zjazd nie jest fajny na gruza, bo odwodnienia są w zasadzie płytkimi rowami. Do przejechania, ale przed każdym trzeba mocno zwolnić, a nachylenie tam spore. Zjechałem zatem szosą, aż do Lasówki i tam wbiłem na ER-2 już bez ruchu samochodowego. Pojechałem jak trzy tygonie temu, zatem kolejna zmiana śladu w odbiorniku, bo obawiałem się, że górach źle skręcę i wjadę w kamienie lub zjadę do samej Polanicy, a ta trasa co o ją niedawno jechałem jest OK. Po wyjechaniu z lasu zaczęło mocno wiać i to głównie z boku, na zjazdach musiałem uważać, bo podmuchy mocno mnie spychały w stronę osi jezdni. Dopiero płaska końcówka do samego Kłodzka była z wiatrem w plecy.

    W Kłodzku byłem chwilę po trzeciej, zjadłem lody i pojechałem na stację Kłodzko Miasto. Za pół godziny miałem IC, na które nie miałem biletu, a półtorej godziny KD na które miałem bilety. Sprawdziłem jednak w apce, że bilet nie jest drogi, miejsce na rower jest to kupiłem. Już kiedyś tak w Kłodzku odpuściłem jedne pociąg, bo chciałem zjeść i wracałem 4 godziny zamiast półtora. IC przyjechał opóźniony o kilka minut, ale on tam ma tak leniwą trasę, że nadrobił to bez problemu i we Wro był o czasie. Zresztą to IC jest śmieszne. To jest relacja Kudowa Zdrój - Warszawa Gdańska. Tyle, że od Kudowy do Wrocławia jadą tylko dwa wagony, ale jeden z przedziałem rowerowym, ciągnięte przez spalinową lokomotywę, bo linia z Kudowy do Kłodzka nie jest zelektryfikowana. We Wrocławiu pociąg stoi 50 minut, bo doczepiają wagony i normalną lokomotywę, i skład zaczyna wyglądać jak IC. Co by nie pisać o PKP, to jednak wagony mają wygodniejsze od składów KD, ale to nic dziwnego, bo IC jeździ w trasy nawet kilkunastogodzinne, ale KD chyba do czterech godzin. Pomijam wakacyjny pociąg z Wrocławia do Świnoujścia.

    Na dworcu we Wro przesiadłem się w opóźniony o 25 minut pociąg do Lubania, dzięki temu szybko znalazłem się w domu. Jakiś dzień opóźnionego pociągu chyba był, bo jechałem czterema i żaden nie przyjechał o czasie, a dojechał o czasie tylko ten śmieszny icek.

    Sama trasa bardzo wymagająca kondycyjnie, znowu taka nie za płaska. Do tego nawierzchnia wielu szos zostawia sporo do życzenia i zwłaszcza na zjazdach trzeba uważać. Niemniej jednak, znowu widokowo jest dobrze, infrastruktura po czeskiej stronie też dopisuje. To jedna z moich stałych tras w różnych wariantach. Jak widać kręcenie się po tej samej okolicy procentuje, bo w razie jakichś kłopotów łatwo znaleźć alternatywy do pierwotnego planu.

    Trasa:
    https://www.strava.com/activities/11324088744

    Fotosy:
    DSC08177.jpg
    Przed chwilą zjechałem tą szosą.

    DSC08185.jpg
    Trudy podjazdu urozmaicają widoki.

    DSC08190.jpg
    Mlecze jak rzepak, w tle Płyta Orlicka.

    DSC08196.jpg
    Jeden ze strumieni dopływających do Zdobnice.

    DSC08202.jpg
    Droga do Pivovaru Agent.

    DSC08206.jpg
    Samo dobre.

    DSC08210.jpg
    Punkt widokowy przy Autostradzie Sudeckiej. Po lewej Duszniki-Zdrój, po prawej Szczytna.

    DSC08211.jpg
    Bystrzyckie jak Izery.

    DSC08221.jpg
    Zbiornik przeciwpowodziowy w Krosnowicach.
    Pozdrawiam!
    Tomasz Zych
    tomzych.com
    analogowiortodoksi.pl

  10. #38440

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez kipcior Zobacz posta
    A wrzucę, jak już targałem lustro ze sobą i ładnie było

    Pobudka o 5 rano, rower w auto i jazda.

    ...
    Dobra relacja i dobre foty. Sporo tych widoków tego dnia widziałem na żywo Sprawdzałem na stravie i dobrze Ciebie poznałem dwa razy kiedy się minęliśmy. Pierwszy jechałeś do, a ja z Ostruni. Drugi raz jak czaiłeś się do wyprzedania zaprzęgu konnego Trasa też konkret.

    Cytat Zamieszczone przez elmo Zobacz posta
    Zacnie Panowie…
    Ja otrzymawszy dziś dyspensę od rodziny udałem się zrealizować koleje marzenie. Z tym że postanowiłem połączyć velodunajec z veloczorsztyn. Trasa fajna na lekkie kręcenie choć jeden podjazd smakowy, że tak powiem.
    Aaaaaa no i trasa z tych co to warto pojechać w normalny znaczy zwykły dzień. Napewno nie w świąteczny.
    Motyla noga. Za późno zobaczyłem, że się tam wybierasz. Jadąc Velo Czorsztyn warto zboczyć z tej trasy na kawałek i podjechać w miejsce ze świetnymi widoczkami.


    Cytat Zamieszczone przez crusiek Zobacz posta
    Świetnie pokreciliśta pany

    Ja dzisiaj zrobiłem eksperymentalny wypad z rodzinką. Eksperyment polegał na tym, że najpierw rower wrzuciłem na dach auta, pojechałem do Świbna, zostawiłem auto na parkingu, wróciłem po całe towarzystwo do domu na jednośladzie i wyruszyliśmy w trasę do auta
    Ładnie. Ważne, że eksperyment zakończony powodzeniem

    Cytat Zamieszczone przez zdyboo Zobacz posta
    Jak już wypatrzyłem, że mam spod domu ciapong do Głogowa, to zaplanowałem sobie trasę Wrocław - Głogów, w okolicach Brzegu Dolnego łapię Odrę i wzdłuż jej brzegów, po obu stronach wyznaczono Szlak Odry. Planowałem to zrobić w majówkę, ale uznałem, że pierw pojadę do Głogowa i pokręcę na granicy województw lubuskiego i dolnośląskiego.

    ...
    Cytat Zamieszczone przez zdyboo Zobacz posta
    Jak pisałem wcześniej, nie chciałem już jechać do Głogowa, zatem kombinowałem gdzie pojechać. Może Forst i kolejna trasa do Zgorzelca, ma najmniej padać, ale będzie pod wiatr i to całość. Lepiej nie. Może zatem jakieś Czechy i wyrysowałem sobie trasę z Letohradu do Kłodzka. Już kiedyś jechałem w taki sposób, ale że w Czechach w opór cyklotras to sobie wyznaczyłem całkiem inaczej, jedynie od granicy miało być jak już jechałem, ale przez Góry Bystrzyckie, zatem spoko.


    ...
    Tomek, dobre relacje i dobre foty. Dystanse i przewyższenia konkretne. Chyba wszedłeś już we właściwy dla ssiebie rytm i sezon Szacun!

Strona 3844 z 3857 PierwszyPierwszy ... 28443344374437943834384238433844384538463854 ... OstatniOstatni

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •